Strony

niedziela, 8 lipca 2012

Yankee Candle - w kalejdoskopie zapachów




Od czasu mojego pierwszego kontaktu z woskiem o zapachu bzów minęło już wiele czasu, a ja nadal pozwalam się "wieść za nos" produktom tej firmy. Początkowa ciekawość stopniowo zamieniała się w fascynację, a ta z kolei w miłość odwzajemnioną. Kocham Yankee za te obłoczki zapachu, które otulają mój dom dostosowując się do pory roku, dnia a przede wszystkim mojego nastroju. Niepostrzeżenie  wielka rodzina świec i wosków zamieszkała na moich półkach, komodach i w koszykach. Wybieranie zapachu jest już rytuałem każdego wieczora (nierzadko i poranka). Nawet moja druga połówka pozornie nieczuła na "te babskie głupoty" pyta ''Dlaczego nic nie pachnie?", kiedy spóźniam się z zapaleniem świecy :)

Wiem, że w Polsce jest już wiele miłośniczek świec Yankee i mam nadzieje spotkać się tu z tymi, które podobnie jak ja poddały się urokowi tych pachnideł jak i z tymi które jeszcze się się wahają. Chciałabym podzielić się z wami moimi wrażeniami i opiniami na temat poszczególnych zapachów.

Moją ulubionym produktem są wax tarts, czyli drobinki aromatycznego wosku zamknięte w formie małego, kolorowego ciastka. Do ich użycia potrzebujemy komika zapachowego. Pod wpływem temperatury wosk topi się uwalniając zawarty w nim aromat. W trakcie palenia wosk nie zmniejszy swojej objętości, natomiast wyparują olejki i wtedy należy go wyrzucić. Najprostszą metodą jest włożenie komikna z zastygniętym już woskiem na kilkanaście minut do zamrażarki. Po takim zabiegu zmarznięty dysk można wyjąć w jednym kawałku, a kominek pozostaje czysty. W przypadku wosków producent zapewnia do 8 godzin zapachu, ale w praktyce bywa z tym różnie. Niektóre zapachy rzeczywiście uwalniają się przez długi czas podczas gdy inne blakną już po 4 godzinach. Tartę można użyć w całości ale można też roztopić mniejszy kawałek a resztę przechować w małym woreczku. Moja ulubiona metoda to podzielenie wosku na trzy części i zapalenie go w trzech kominkach w różnych częściach domu. Czas uwalniania aromatu jest skrócony ale lubię gdy piękny zapach jest wszechobecny. Poza tym jedną z zalet świec Yankee jest to, że ich zapach utrzymuje się jeszcze długo po zgaszeniu. Często czuję go nawet następnego dnia po powrocie z pracy. 

Kilka słów o świecach. Wszystkie świece niezależnie od wielkości i formy pachną równomiernie intensywnie aż do ostatniego centymetra wypalonego wosku. Dodatkowo mają niewyobrażalnie długą żywotność co zdecydowanie rekompensuje dość wysoką cenę. Najmniejszymi i najtańszymi świecami są samplery. Małe, "nagie" świeczki szczelnie opakowane folią. Należy zapalać je w świeczniku podobnym formą do samej świeczki, ponieważ roztapia się całkowicie. Niestety, te świece nie sprawdzają się w pomieszczeniach innych niż mikroskopijne. Miałam problem z wyczuciem zapachu nawet w małej łazience przy zamkniętych drzwiach. Być może była to cecha tylko tych dwóch zapachów, które kupiłam w formie samplerów jednak nie mam ochoty eksperymentować dalej. Teraz kolej na słoje. Dostępne w trzech wielkościach, palące się od 25 do 150 godzin. Od samego początku urzekły mnie świece ukryte w staroświeckich słojach. Duże i średnie świece pachną równie intensywnie jak woski ale nieporównywalnie dłużej, jeśli więc jakiś zapach szczególnie przypadnie nam do serca warto skusić się na zakup. Ja kupuję słoje gdy zapach który polubiłam zostaje wycofywany a  chciałabym mieć zapas aby czasami do niego wrócić. Małe słoiczki to te które kolekcjonuję i lubię najbardziej. Nie ze względów użytkowych, ponieważ nie dają sobie rady z większymi pomieszczeniami. Zwyczajnie podobają mi się rządki małych, uroczych słoiczków skrywających przeróżne zapachy. Lubię je otwierać i cieszyć się zapachami skrytymi pod powierzchnią wieczka. 
Niezależnie od rozmiaru świecy należy o nie dbać. Pamiętać o przycinaniu knota oraz odpowiednio długim czasie palenia aby uchronić wosk przed nierównomiernym topieniem.
Na koniec zostawiłam tumblery. Bardziej prosta i nowoczesna wersja świec w szkle. Gdy kupuję świecę z myślą o paleniu, wybieram właśnie tumbler. Ze względu na dwa knoty wosk topi się szybciej przez co już po kilkunastu minutach mogę cieszyć się intensywnym zapachem.



2 komentarze:

  1. Uwielbiam Yankee Candle. I tak jak piszesz, najpierw mój partner podchodził sceptycznie, a teraz sam się domaga, aby coś pachniało w każdym zakamarku naszego domu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yankee są niesamowite - jestem nimi oczarowana ^.^

    OdpowiedzUsuń